wtorek, 26 czerwca 2018

Potrójnie błogosławiona


Słuchajcie, wygląda na to, że właśnie dziś rozpocznie swe wirtualne życie Nowa Przebieralnia Środków. Nie raz i nie dwa w ciągu tych kilku lat myślałam o jej wznowieniu, ale nie działo się nic „aż takiego”. I wciąż nic aż takiego się nie zadziało, ale widać – to jest właśnie ten dzień.

Chcę dzisiaj napisać o jednym przekleństwie i aż trzech błogosławieństwach, a może raczej jednym potrójnie zwielokrotnionym. To jest w ogóle nieprawdopodobne, jak w cieżkim czasie Bóg goni mnie z pocieszeniami, jak każde czytanie z dnia, słowo w homilii, przy spowiedzi, ratuje mnie i wskrzesza, utrzymując na powierzchni w tym nie-wiadomo-kiedy-mającym-się-zakończyć rejsie wpław po głębinie. Mogłabym codziennie coś pisać...

Ale napiszę o tym, co było dzisiaj. Było puste mieszkanie, idealne do wylewania serca (i łez), co uczyniłam jak zwykle z nadzieją na ulgę i pociechę, mając też w planie udanie się potem na Mszę o 19.00. No i tak sobie wylewałam jedno i drugie, kiedy nagle w przypływie szczerości wylało się ze mnie przekleństwo pod własnym adresem. Naprawdę paskudne - aż się zdumiałam słysząc je, a jak tylko się zdumiałam, paskudne przekleństwo zostało natychmiast zdemaskowane. Jako paskudne, szatańskie kłamstwo. Skąd wiedziałam? Otóż pamiętałam z książki „Urzekająca”, gdzie Stasi Eldridge (a może jej mąż, już nie pamiętam dokładnie) pisze wyraźnie o tym dziwnie powszechnym i kłamliwie zaszczepionym przez Nieprzyjaciela kobiecym poczuciu, że „coś ze mną poszło bardzo nie tak”. Cóż, ja w mych modłach wyraziłam to znacznie mniej eufemistycznie, ale sens był ten sam. Więc wiedziałam natychmiast: perfidne kłamstwo!
Już zrobiło mi się lepiej, ale postanowiłam jeszcze się pocieszyć i zajrzeć do dzisiejszych czytań. Wyklikałam w komóreczce Mateusza.pl i co tam było? Niektórzy już wiedzą. Był tam otóż biedny król Ezechiasz, któremu asyryjski władca napluł listownie w twarz i podciął wiarę, więc Ezechaisz zrobił to, co ja: poszedł do świątyni i rozwinął przed Bogiem te brutalne i wstrętne zdania. I przyszła od Boga odpowiedź, którą Ezechiasz miał się obronić: „Gardzi tobą, szydzi z ciebie Dziewica, Córa Syjonu. Za tobą potrząsa głową Córa Jeruzalem. Albowiem z Jeruzalem wyjdzie Reszta, a zgóry Syjon garstka ocalałych. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.” I tak dalej...
Zamieszczam link, kto chce, niech też się pocieszy:
No i potem poszłam do kościoła. I była to niespodziewanie Msza prymicyjna, taka ze specjalnym błogosławieństwem świeżo wyświęconych prezbiterów. Tak, liczba mnoga, bo było trzech. Po wszystkim stanęli przez ołtarzem niczym odbicie Trójjedynego i rozdawali błogosławieństwo. Wzięłam wszystkie trzy. I oto jestem, potrójnie błogosławiona, więc piszę tego posta, z którym zwlekałam sześć lat. Zazdrosna miłość Pana zastępów tego dokonała!