środa, 8 czerwca 2011

Łączenie światów albo Spotkanie.

W niedzielę byliśmy na warsztatach swingowych i to już samo w sobie byłoby świetne. Jednak - były to warsztaty zorganizowane przez wspólnotę L'Arche, co uczyniło je (dla mnie przynajmniej) zapadającymi w serce. L'Arche zajmuje się osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, nasze zajęcia (ćwiczyliśmy uroczy układ z lat czterdziestych, wcale nie taki łatwy zresztą) były więc przede wszystkim "bardzo pozytywne", jak określiła je K. tudzież integracyjne. Chociaż czuję, że słowo "integracja" jest kompletnie nieodpowiednie w przypadku działań wspólnoty Jeana Vanier. Rzecz w tym, że u podstaw tego, co robią, leży niezbita wiara, że każdy człowiek (tu: każdy podopieczny) jest fantastycznym, niepowtarzalnym i niezbywalnym darem dla innych, bo ma w sobie "to coś", czego właśnie nie ma nikt inny i żeby się o tym przekonać, wystarczy trochę go poznać.  Czy doświadczyliśmy tego na parkiecie w Centrum Kultury przy Elektoralnej? Chyba trochę tak, bo czuliśmy się dobrze, będąc razem. Nie wiem, czy to mało, czy dużo. Ale wiem, że zarówno idea wspólnego tańca jak i taka wiara są mi bliskie... choć w praktyce jedno i drugie jest często niełatwe. I tak sobie myślę: czy dałoby się prościej? Patrzeć w oczy po prostu, po ludzku, dotykać po ludzku, otwierać się i słuchać, w końcu - mówić po ludzku? Bez zasieków i gierek, bez lęku, jak wypadnę i jak mnie ocenią, bez wygórowanych oczekiwań względem siebie i drugiego, z nadzieją tylko i aż na Spotkanie? Spotkanie różnych światów, które są - mogą być - sobie potrzebne?
Po tamtym spotkaniu poszliśmy dalej, w pięć osób, wgłąb Muranowa, integrować się przy pudełku lodów i aparacie fotograficznym N. Sporo było radości i sporo bardzo udanych zdjęć. Patrzyłam, jak na moich oczach łączą się światy moich znajomych, choć nie zrobiłam nic, żeby temu pomóc. Jakoś tak wyszło, zupełnie po prostu. 
Link do strony L'Arche jest tutaj . Warto zajrzeć - właśnie zadomowili się w Warszawie, można im pomóc.
Zdjęcie - z Muranowa. Jeśli będę miała możliwość, niebawem załączę link do zdjęć z warsztatów.

2 komentarze:

  1. właśnie najlepsze w tym wszytkim jest owe "po prostu". staram się go uczyć i praktykować - w tańcu, w fotografii, w SPOTYKANIU. dzięki, Martuszu, za Twój opis. nic - tylko się podpisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. "po prostu" jako "sztuka życia" :) Zróbmy znów coś "po prostu"

    OdpowiedzUsuń